Arkadiusz Makowski : Elvis.
„W centrum niczego. Estrada, światła i orgia barw, czyli nie zostało nic. Głuchy, ślepy, naćpany, chory świat kończył się gdzieś w międzyczasie. Brawura i bycie na topie, wzloty, fanfary, klepanie po ramieniu – po co to? Przecież nikt już nie pamięta tej chwili… Fotografia powstała późnym wieczorem. Było cicho i chłodno, byliśmy tylko ja i Elvis, czyli łowik. Wyglądał staro. Zmęczony, ledwo się poruszał, mimo iż jupitery nadal świeciły, a scena był jakby nowa. Coś przemija, a coś zostaje. Elvisem bywa każdy.”